1. FFF
Dokładnie w 2011 roku w przypływie wolnej chwili oraz niewątpliwie chęci dzielenia się ze światem moim kunsztem pisarskim postanowiłam, że założę bloga. I wiecie - ta ekscytacja. I ta radość kiedy pierwszego posta przeczytało 100 osób. Wtedy zrozumiałam co tak naprawdę znaczą dla mnie prawdziwe relacje między ludźmi i wtedy również zobaczyłam jaką władzę może dać posiadanie głosu w sieci. Co jak co, ale to ostatnie najbardziej mi się podobało. Od zawsze uważałam, że moje teksty nie będą może bardzo ambitne bo były pisane w przypływie chwili, ale może komuś otworzą oczy lub postawią przed nowym punktem widzenia. I tak pisałam. Raz w tygodniu, czasem dwa, czasem dwa razy w miesiącu. Coraz więcej odsłon i coraz więcej ludzi wokół mnie. Wtedy byłam pierwszą osobą, która pisała o CrossFit w Polsce i byłam jednym z pierwszych trenerów. Pierwsza podróż samolotem i to do USA. Pierwsze "deale" z firmami odzieżowymi, suplementacyjnymi. Zgłaszało się do mnie bardzo wiele marek i wtedy zrozumiałam, że to nie jest dla mnie. Marki dyktowały i akceptowały zdjęcia reklamowe- niektóre miały dość wysokie wymagania. Nie wystarczył uśmiech i ubranie leginsów czy bluzy. Wymagały negliżu, wypięcia dupska czy pokazania cycków. (Najmilej wspominam współpracę z firmą Trec czy Body Chief). A ja to się już nie godzę. Ale nie dlatego, że nie mam czego pokazać, a dlatego że uważam, że jest to tak prywatna rzecz, że powinna być zachowana dla najbliższych nam osób. Mogłam na tym zarobić fajne pieniądze- nawet bardzo fajne. Kieszeń miałam wówczas pustą i słychać było tylko echo- zwłaszcza po powrocie z USA, gdzie wiele osób wtedy mogło śmiało odpalić fajerwerki. Wstałam, otrzepałam się i poszłam dalej. Znowu od nowa- wtedy jeszcze nie wiedziałam ile jeszcze razy znajdę się w przysłowiowej czarnej dupie. Ale dupy w efekcie końcowym za pieniądze nie pokazałam - nie wiem czy można być z tego dumnym, ja nie jestem. To chyba powinna być norma, ale wtedy też nie wiedziałam, że pokazywanie wszystkiego za pieniądze stanie się to normą w czasach, w których obecnie żyjemy.
Kiedy zakładasz bloga i w jakiś sposób jesteś odbierany albo pozytywnie albo negatywnie musisz liczyć się z tym, że nagle jesteś oceniany. Nawet nie wiecie jak wiele osób może zrobić wam koło dupy i jeszcze czerpać z tego po chamsku radość- ale młoda byłam i naiwna... cóż- nadal jestem. Nigdy jakoś specjalnie nie przejmowałam się tym jak odbierają mnie inni- do czasu kiedy nie zaczęłam pracować z dziećmi, w klubach sportowych. Musiałam bardziej uważać na słowa oraz zwracać uwagę na to co publikuję. Nie było to trudne. Dla mnie realna praca była ważniejsza ponieważ na tym tak naprawdę zarabiałam. Zawsze mogłam wystawić kawałek ciała na instagramie jak mięso w sklepie w witrynie ale nie uśmiechało mi się to kompletnie. No i potem ten wzrok ojców na treningach czy matek. Nigdy nie zrozumiem jak takie osoby mogą być autorytetem dla młodzieży i z nimi pracować. No i kolejny ból dupy pojawił się ze strony partnerów z którymi byłam na przestrzeni tych lat. Dwukrotnie zostało wręcz na mnie wymuszone aby zaniechać działania na blogu- co zrobiła Ola? Zrobiła to co podpowiadało serce bo jak ja się zakochuje to mózg się jakoś dziwnym cudem kompletnie wyłącza. Ogólnie w ciągu ostatnich kilku lat działo się bardzo źle. Raz było źle a raz po prostu trochę bardziej. Czasami pojawiał się uśmiech ale to były tak ulotne momenty, że mogłabym je wymienić na palcach dwóch rąk. Zarabiałam mniej, ale przecież powinnam być zadowolona z tego że ktoś mnie w tym zarabianiu ograniczył. Dziękuje Wam bardzo. Wszystkim.
Kiedy proponują ci 10 tys złotych wieku 24 lat za opublikowanie 10 zdjęć - to mamy już real deal. I znowu warunek- pokaż dupę. Uśmiechnij się. Wyretuszuj ukruszoną jedynkę z przodu bo brzydko wygląda i może ustaw się w jakiejś droższej knajpie. Bywały i takie rozmowy. A ja, że po knajpach nigdy nie chodziłam ( gotuje dużo lepiej sama i nie miałam na to nigdy pieniędzy) i nie jarały mnie drogie ciuchy czy rzeczy ( poza elektroniką oraz Jordan'ami) to wisiało mi to kompletnie. I znowu łatwa kasa przeszła bokiem. W imię zasad. Wtedy wydawało mi się, że każdy ma jakiś kręgosłup moralny oraz zasady. Jaka ja głupia byłam. Wydawało mi się, że ludzie się nie zdradzają, że dane słowo coś znaczy i że jak ktoś mówi "na zawsze" to tak jest. Naiwna Ola level2. Nie jest. Nauczyłam się tego bardzo boleśnie, ale trochę to trwało. I wydaje mi się, że trwa nadal. Miotało mną jak podczas sztormu, ale zasady gry pozostały niezmienne.
Nie wiem do końca co sobie myślałam, kiedy postanowiłam, że chcę pracować w profesjonalnym sporcie. Pracowałam w tylu klubach za darmo i z tyloma zawodnikami, że jak do dzisiaj to wspominam to mam gęsią skórkę. Ale tak trzeba. Na początku trzeba robić za darmo. Robisz to w imię idei i celu. Więc słuchasz czasem nieprzyjemnych słów na swój temat i ogólnie musisz zapierniczać 10 razy bardziej niż facet. Mało kto to zauważa. W międzyczasie szkolenia, uczysz się. Wszystko kosztuje. Ty tylko wydajesz a zarobek jest znikomy. jednego roku na wszystkie swoje szkolenia wydałam prawie 37 tys złotych. Ale zarabiałam to wydawałam. Na siebie. Bardzo żałuję że nie pojechałam wtedy na swoje wymarzone wakacje, bo przynajmniej by już jakieś były na moim koncie. A tak- wiedza jest, staże są, wyjazdy do USA itp są, artykuły są. A musisz przepychać się z jakimiś ogórkami o pracę. Bo oni zrobią za darmo. Ja już pracować za darmo nie będę chyba że z kimś kto faktycznie tych pieniędzy nie ma i jest na określonym poziomie sportowym. Wolę pracować w większym stopniu z amatorami. Sprawia mi to dużo radości. Ogólnie w pracy mam poczucie misji i myślę, że każdy trener, który prowadzi treningi i sprawia mu to przyjemność wie o czym piszę. Jest to jak narkotyk.
Teraz nadal chcę pracować ale jako ja. Na moich warunkach. Chce być swoim głosem w internecie. Nie chcę ukrywać się i udawać garbatej i kulawej tylko po to aby dostać pracę w klubie i udowadniać swoją wartość. Nie muszę. Grunt abym na koniec dnia stanęła przed lustrem, wypięła cyca do przodu, uśmiechnęła się i stwierdziła, że siebie lubię i nikt dzisiaj przeze mnie nie płakał. Potrafię pracować na bardzo wysokich obrotach, ale dzisiaj muszę mieć czas dla przyjaciół, rodziny oraz moich psów. Ludzie idą złą drogą. Wolą do kogoś pisać na komunikatorach, siedzieć w pracy po 14 h tylko po to aby potem kupować rzeczy, które nie są im kompletnie potrzebne aby imponować ludziom na których im wcale nie zależy. dziewczyny 15-letnie wystawiają wszystko co mają najcenniejsze na pokaz i nikomu to już chyba nie przeszkadza. Faceci chcą naturalności ale jak przychodzi co do czego wybierają sobie chodzące klony. Pokolenie relacji Tindera gdzie większość relacji to ściema.
O tym będzie ten blog. Nie zabraknie również przepisów dietetycznych, porad treningowych czy rozmów z ekspertami. Brzmi fajnie? No ja myślę!
Dziękuje, że jesteś i przeczytałeś pierwszy post.
Dla mnie to przyjemność.
Jeśli masz wolne 10 sekund zostaw komentarz lub udostępnij abym wiedziała, że mam dla kogo pisać.
Piona!
Standardowo piosenka na dzisiaj:
Kiedy zakładasz bloga i w jakiś sposób jesteś odbierany albo pozytywnie albo negatywnie musisz liczyć się z tym, że nagle jesteś oceniany. Nawet nie wiecie jak wiele osób może zrobić wam koło dupy i jeszcze czerpać z tego po chamsku radość- ale młoda byłam i naiwna... cóż- nadal jestem. Nigdy jakoś specjalnie nie przejmowałam się tym jak odbierają mnie inni- do czasu kiedy nie zaczęłam pracować z dziećmi, w klubach sportowych. Musiałam bardziej uważać na słowa oraz zwracać uwagę na to co publikuję. Nie było to trudne. Dla mnie realna praca była ważniejsza ponieważ na tym tak naprawdę zarabiałam. Zawsze mogłam wystawić kawałek ciała na instagramie jak mięso w sklepie w witrynie ale nie uśmiechało mi się to kompletnie. No i potem ten wzrok ojców na treningach czy matek. Nigdy nie zrozumiem jak takie osoby mogą być autorytetem dla młodzieży i z nimi pracować. No i kolejny ból dupy pojawił się ze strony partnerów z którymi byłam na przestrzeni tych lat. Dwukrotnie zostało wręcz na mnie wymuszone aby zaniechać działania na blogu- co zrobiła Ola? Zrobiła to co podpowiadało serce bo jak ja się zakochuje to mózg się jakoś dziwnym cudem kompletnie wyłącza. Ogólnie w ciągu ostatnich kilku lat działo się bardzo źle. Raz było źle a raz po prostu trochę bardziej. Czasami pojawiał się uśmiech ale to były tak ulotne momenty, że mogłabym je wymienić na palcach dwóch rąk. Zarabiałam mniej, ale przecież powinnam być zadowolona z tego że ktoś mnie w tym zarabianiu ograniczył. Dziękuje Wam bardzo. Wszystkim.
Kiedy proponują ci 10 tys złotych wieku 24 lat za opublikowanie 10 zdjęć - to mamy już real deal. I znowu warunek- pokaż dupę. Uśmiechnij się. Wyretuszuj ukruszoną jedynkę z przodu bo brzydko wygląda i może ustaw się w jakiejś droższej knajpie. Bywały i takie rozmowy. A ja, że po knajpach nigdy nie chodziłam ( gotuje dużo lepiej sama i nie miałam na to nigdy pieniędzy) i nie jarały mnie drogie ciuchy czy rzeczy ( poza elektroniką oraz Jordan'ami) to wisiało mi to kompletnie. I znowu łatwa kasa przeszła bokiem. W imię zasad. Wtedy wydawało mi się, że każdy ma jakiś kręgosłup moralny oraz zasady. Jaka ja głupia byłam. Wydawało mi się, że ludzie się nie zdradzają, że dane słowo coś znaczy i że jak ktoś mówi "na zawsze" to tak jest. Naiwna Ola level2. Nie jest. Nauczyłam się tego bardzo boleśnie, ale trochę to trwało. I wydaje mi się, że trwa nadal. Miotało mną jak podczas sztormu, ale zasady gry pozostały niezmienne.
Nie wiem do końca co sobie myślałam, kiedy postanowiłam, że chcę pracować w profesjonalnym sporcie. Pracowałam w tylu klubach za darmo i z tyloma zawodnikami, że jak do dzisiaj to wspominam to mam gęsią skórkę. Ale tak trzeba. Na początku trzeba robić za darmo. Robisz to w imię idei i celu. Więc słuchasz czasem nieprzyjemnych słów na swój temat i ogólnie musisz zapierniczać 10 razy bardziej niż facet. Mało kto to zauważa. W międzyczasie szkolenia, uczysz się. Wszystko kosztuje. Ty tylko wydajesz a zarobek jest znikomy. jednego roku na wszystkie swoje szkolenia wydałam prawie 37 tys złotych. Ale zarabiałam to wydawałam. Na siebie. Bardzo żałuję że nie pojechałam wtedy na swoje wymarzone wakacje, bo przynajmniej by już jakieś były na moim koncie. A tak- wiedza jest, staże są, wyjazdy do USA itp są, artykuły są. A musisz przepychać się z jakimiś ogórkami o pracę. Bo oni zrobią za darmo. Ja już pracować za darmo nie będę chyba że z kimś kto faktycznie tych pieniędzy nie ma i jest na określonym poziomie sportowym. Wolę pracować w większym stopniu z amatorami. Sprawia mi to dużo radości. Ogólnie w pracy mam poczucie misji i myślę, że każdy trener, który prowadzi treningi i sprawia mu to przyjemność wie o czym piszę. Jest to jak narkotyk.
Teraz nadal chcę pracować ale jako ja. Na moich warunkach. Chce być swoim głosem w internecie. Nie chcę ukrywać się i udawać garbatej i kulawej tylko po to aby dostać pracę w klubie i udowadniać swoją wartość. Nie muszę. Grunt abym na koniec dnia stanęła przed lustrem, wypięła cyca do przodu, uśmiechnęła się i stwierdziła, że siebie lubię i nikt dzisiaj przeze mnie nie płakał. Potrafię pracować na bardzo wysokich obrotach, ale dzisiaj muszę mieć czas dla przyjaciół, rodziny oraz moich psów. Ludzie idą złą drogą. Wolą do kogoś pisać na komunikatorach, siedzieć w pracy po 14 h tylko po to aby potem kupować rzeczy, które nie są im kompletnie potrzebne aby imponować ludziom na których im wcale nie zależy. dziewczyny 15-letnie wystawiają wszystko co mają najcenniejsze na pokaz i nikomu to już chyba nie przeszkadza. Faceci chcą naturalności ale jak przychodzi co do czego wybierają sobie chodzące klony. Pokolenie relacji Tindera gdzie większość relacji to ściema.
O tym będzie ten blog. Nie zabraknie również przepisów dietetycznych, porad treningowych czy rozmów z ekspertami. Brzmi fajnie? No ja myślę!
Dziękuje, że jesteś i przeczytałeś pierwszy post.
Dla mnie to przyjemność.
Jeśli masz wolne 10 sekund zostaw komentarz lub udostępnij abym wiedziała, że mam dla kogo pisać.
Piona!
Standardowo piosenka na dzisiaj:
Nadworny Fotograf Polskiego Crossfitu pokazał mi tego blogaska :) dizajn jak w Web 1.0 ale wejście dobre chociaż podobno jak ktoś się tłumaczy to od razu staje na niższej pozycji :)
OdpowiedzUsuńczy ja wiem czy to tłumaczenie :)
UsuńBardzo fajnie mi się go czyta i czekam na dalsze przemyślenia, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńdziękuje bardzo w tym tygodniu możliwe że wjadą dwa posty :)
UsuńStyl pisania bardzo plynny i lekki, czyli jednoznaznie fajny post. Oby wiecej takich a ta piosenka jest niczym wisienka na torcie BeMyV
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo i mam nadzieję że kolejne posty rownież takie będą :)
Usuń